Podhalański. Folklor czy tożsamość?
Możesz zrobić doktorat na Uniwersytecie Warszawskim. Możesz pisać artykuły o teorii optymalności i spierać się o modele fonologiczne z naukowcami z całego świata. Możesz być perfekcyjnie dwujęzyczny i płynnie przechodzić z akademickiej polszczyzny na angielski.
Ale zróbmy prosty test.
Zamknij oczy. Zacznij liczyć w myślach.
Jeśli słyszysz: „jeden, dwa, trzy” — jesteś stąd, z nizin. Jeśli jednak, mimo lat spędzonych w bibliotekach i salach wykładowych, wciąż pojawia się: „roz, dwa, czi, śtyry…” — to znaczy, że język nie jest tylko narzędziem.
Jest domem.
Dziś zabieram Was w Tatry, ale nie na górski szlak. W rozmowie z językoznawcą dr. Tomaszem Łuszczkiem sprawdzimy, dlaczego światowe teorie łamią sobie zęby na podhalańskim. I dlaczego w górach słowo „ceper” wcale nie musi obrażać turysty, ale może stać się wyrokiem dla kogoś, kto zapomniał, kim jest.
To rozmowa o nauce, która próbuje dogonić znikający świat. I o tym, czy da się przestać być sobą, kiedy przestaje się mówić w swoim pierwszym języku.
Podoba Wam się, to co robię? Postawcie mi kawę. Wasze wsparcie pomaga mi tworzyć nowe treści.
https://buycoffee.to/lapaczslow